Wiersze dla dzieci

Marcelinko, posprzątaj pokój

Oto Marcelinka – mała blondynka, Amelii kuzynka.

Marcelinka ma lat osiem i lubi kanapki z łososiem.

Do szkoły chodzi już drugi rok, włosy upięte ma w śliczny kok.

Z nauką problemów nie ma wcale, na dodatek śpiewa i tańczy wspaniale.

Dumna jest z niej cała rodzinka, a rodzice mówią na nią Malinka.

Swój pokój ma pięknie urządzony, ale jest on ciągle zabałaganiony…

Tak, Marcelinka sprzątać nie znosi, choć mama ją często o to prosi:

– Malinko, szybko weź te zabawki z podłogi, bo połamię na nich nogi!

Dziewczynka nie garnie się do pracy, tak więc mamie tłumaczy:

– Oj, mamuś, ja teraz nie mogę, potem posprzątam podłogę. Przecież teraz lekcje odrabiam i rysunek dla Amelki ozdabiam.

Minęły dwie godziny, pyta więc mama:

– Czy Marcelinka do szkoły jest już przygotowana? Czy ozdobiła rysunek Amelki? Bo w tym pokoju bałagan wciąż wielki!

Znowu Malinka głośno westchnęła, a potem jeszcze głośniej sapnęła:

– No dobrze, mamuś, idę już sprzątać, muszę tylko lalkom warkocze odplątać.

Za godzinę mama do pokoju zagląda i na Malinkę złym okiem spogląda:

– Córeczko, co to ma znaczyć? Ja miałam już porządek zobaczyć! A tu panuje w najlepsze bałagan, jakby przeleciał jakiś huragan!

Nagle telefon mamy zadzwonił i Malinkę z dalszej rozmowy wybronił.

Przyszła za moment mama z powrotem, z wyraźnym na twarzy kłopotem.

Powiedziała Marcelince, że ciocia Basia z Amelką będą za chwilkę.

Pokój nakazała posprzątać w minut kilka. Posmutniała nam Malinka…

Bardzo chciała się z Amelią bawić, więc rozgardiasz w pokoju musiała szybko naprawić.

Za minut dwadzieścia trzy ciocia Basia z Amelką pukały już do drzwi.

Marcelinka serdecznie ich przywitała i szybciutko powiedziała:

– Chodź, Amelka, do mojego pokoju. Pobawimy się w spokoju.

Mama się trochę wystraszyła, ale za chwilę mocno się zdziwiła!

Pokój Malinki był posprzątany! Z podłogi zniknęły i klocki, i kasztany.

Na łóżku również porządek panuje.

– Widzisz, jest czysto. – Malinka akcentuje.

Chwali córeczkę mama szczęśliwa i ciocię Basię na herbatkę porywa.

Amelka z Marcelinką ładnie się bawiły. Domki dla zwierzątek z plasteliny lepiły.

Wpadły na pomysł wspaniały – będą lepić śnieżek biały.

– Masz może, Marcelinko, plastelinę białą? – pyta Amelka Malinkę nieśmiało.

– Pewnie, już ci przyniosę. Tylko tę dużą szafę otworzę.

I otworzyła Malinka drzwi szafy, a z niej wyleciały dwie wielkie żyrafy!

I klocków tysiące, cymbałki brzęczące, okrągłe kasztany, rycerzyk złamany.

Lalki malowane, figurki szklane, a nawet poduszka z panterką i Malinki kołderką.

– O rety! Na pomoc! – krzyczy Malinka. I już biegnie do niej cała rodzinka.

Najpierw mama się mocno wystraszyła, a potem… no cóż – mocno zezłościła.

– Ach więc to tak pokój posprzątałaś? Że do szafy wszystko powrzucałaś? Nieładnie, córeczko ma droga! Niech to będzie dla ciebie przestroga. Mogłaś sobie krzywdę zrobić, przecież te zabawki mogły cię obić!

Posmutniała mała Marcelinka i zrobiła się czerwona niczym mamy szminka.

Wstyd ogarnął ją wielki, a w nosie pojawiły się bąbelki.

Bardzo teraz żałowała, że pokoju porządnie nie posprzątała.

Że ciocia Basia z Amelką zobaczyły jej niedbałość wielką.

Łezka z oka jej poleciała i Malinka tak mamę przepraszała:

– Mamuś, przepraszam za me zachowanie, za to sprzątania udawanie. Dostałam teraz lekcję wielką, nie chcę się więcej wstydzić przed Amelką.

Postanowienie Malinka powzięła i do pracy szybko się wzięła.

Zabawki pokładała na miejsca swoje – nawet nakrętki włożyła na słoje.

Teraz gdy mama o porządek prosi, prośba ta efekt szybko przynosi.

Stara się bardzo dziewczynka mała, by w pokoju zawsze czystko miała.

Możesz również polubić…