Mrówik i Felek mieszkali w pięknym i dużym mrowisku, w którym mrówki bardzo ciężko pracowały: ciągle powiększały mrowisko, zbierały zapasy na zimę, opiekowały się jajami i młodymi mróweczkami. Wszystkie mrówki wciąż były czymś zajęte.
Wyjątkiem był Mrówik, który za żadne skarby nie chciał pracować. Uwielbiał za to żartować z innych mrówek i się bawić. Przez swoje lenistwo nie miał wielu przyjaciół. W zasadzie miał tylko jednego, Felka.
– Hej, Mrówik, gdzie się znowu schowałeś? Odezwij się! Przestań się wygłupiać i się pokaż! – prosił zezłoszczony Felek.
– Cicho! Nie krzycz tak głośno! – odezwał się nagle Mrówik, wychodząc z wąskiego tunelu, który wykopał sobie jako kryjówkę. – Już skończyli sprzątać? Wszystko zrobione? – zapytał.
– Tak, wszystko skończone i posprzątane. Możesz już wyjść. Ale nie podoba mi się to, że ciągle unikasz pracy. Jesteś mrówką, a mrówki tak nie robią! – tłumaczył Felek.
Ale Mrówik wcale a wcale się tym nie przejmował. Nic nie robił sobie z tego, że był dla innych ciężarem i że w niczym nikomu nie pomagał.
– Oj, przestań ględzić, Felku! Przecież tu jest tyle chętnych do pracy mrówek, że moja pomoc nie jest nikomu potrzebna! – przedstawił swoje zdanie Mrówik.
– Ale tu chodzi o zasady! O to, że tworzymy jedną rodzinę i musimy się wszyscy wspierać! – Felek wciąż się złościł.
– Oj tam. Nie marudź. Chodź coś zjeść. Tyle siedziałem w tej dziurze, że już mnie brzuch z głodu boli –rzekł beztrosko Mrówik.
– Mrówiku, Mrówiku… – westchnął Felek.
Gdy przyjaciele podeszli do składu zapasów, spotkali tam mrówkę Basię, która akurat miała wartę przy drzwiach spiżarni.
– Witaj, Basieńko! – zawołał Mrówik.
– Mrówik? No w końcu się znalazłeś! Gdzie byłeś, jak cię potrzebowaliśmy? Wiesz, ile pracy wykonała każda mrówka, żeby zrzucić z mrowiska tą wielką gałąź, która spadła na nas w nocy? – powiedziała Basia z pretensją w głosie.
– Ach, Basiu, Basieńko. Strasznie żałuję, że nie mogłem wam pomóc, ale wyobraź sobie, że zatrzasnąłem się w swoim pokoju! Krzyczałem, prosiłem o pomoc, ale w całym mrowisku nikt mnie nie słyszał! Wszyscy byli zajęci pracą przy gałęzi. Dopiero teraz mój drogi przyjaciel, Felek, otworzył drzwi. – Mrówik kłamał jak z nut.
– I ja mam ci niby uwierzyć? – zapytała Basia.
– Jak mógłbym kłamać tak wspaniałą i śliczną mrówkę? – Mrówik dobrze się bawił, okłamując Basię.
Z każdym słowem mrówki, Basia złościła się coraz mniej. Tak naprawdę to go lubiła, ale tak strasznie złościło ją jego lenistwo.
– Basiu, moja najdroższa, czy mógłbym cię prosić o jakieś małe nasionko? Jestem bardzo głodny, a przez całe to zamieszanie ominął mnie wspólny obiad – poprosił Mrówik.
– Och, Mrówiku! Proszę, weź sobie jedzenie, ale godzę się na to ostatni raz! – powiedziała stanowczym tonem.
– Dziękuję, Basieńko! Jesteś najwspanialszą mrówką w całym mrowisku! – zawołał Mrówik, porywając nasionko słonecznika.
Basia lekko się zarumieniła i uśmiechnęła.
– Widzisz, Felku, ja sobie zawsze poradzę. Nie muszę harować ponad siły, jak wy wszyscy – powiedział dumnie Mrówik, gdy już odeszli od Basi.
– Oby twoje lenistwo nie obróciło się kiedyś przeciw tobie – rzekł Felek.
Mrówik postanowił przejść się po łące, na której było ich mrowisko. Powinien zapytać o zgodę na opuszczenie mrowiska, ale oczywiście nie zamierzał tego zrobić. Żeby odwrócić uwagę strażników pilnujących wyjścia, Mrówik zmienionym głosem zawołał:
– Na pomoc! Ratunku!
Strażnicy pobiegli zobaczyć, skąd dochodził ten odgłos, a Mrówik w tym czasie uciekł.
– Hahaha! Ale fajtłapy z tych stróżów! – śmiał się Mrówik, patrząc na mrowisko już z pewnej odległości. Uważał, że jest najsprytniejszą mrówką świata.
Mrówik lubił wychodzić poza mrowisko. Lubił oglądać kwiaty, wąchać piękne zapachy, przyglądać się niebieskiemu niebu. Nie przeszkadzał mu nawet deszcz, który właśnie zaczął kropić. Bardzo był z siebie zadowolony i w duchu śmiał się z mrówek, które cały czas pracowały w mrowisku. Deszcz nie przestawał padać, więc Mrówik postanowił schować się pod liśćmi. Po chwili poszukiwań znalazł sobie mięciutkie, wygodne miejsce na liściu pod dużym, pachnącym kwiatem i zasnął. Gdy się obudził, było już ciemno. „O rety, ale sobie pospałem. Muszę szybko wracać do mrowiska” – pomyślał wystraszony Mrówik. I pobiegł szybciutko w stronę swojego domu. Gdy dotarł na miejsce, ujrzał przerażający widok: mrowiska w zasadzie nie było. – Ach, cóż to?! Co się stało?! – krzyczał głośno Mrówik. – Felku! Felku! Basiu! Gdzie jesteście? – nawoływał znajomych. Ale nikt się nie odzywał. Nikogo nie było. Wszystkie mrówki pouciekały. „Co mogło się tu wydarzyć?” – zastanawiał się. Nagle spostrzegł, że obok mrowiska leżał ogromny kij. – Ach, już wiem: ludzie. Byli tu ludzie i zniszczyli mrowisko – stwierdził smutnym głosem. Mrówik dobrze zrozumiał sytuację. Podczas gdy on słodko sobie spał, obok mrowiska przechodził mały chłopiec z kijem w ręku i niszczył wszystko, co było w jego zasięgu. „Och! Nie! Co ja teraz zrobię? Gdzie się podzieję?” – myślał rozpaczliwie. Po chwili stwierdził, że musi ruszać w drogę. Miał nadzieję, że może gdzieś w pobliżu znajdzie jakieś znajome mrówki. I nie uszedł daleko, gdy faktycznie zauważył mrówkę Anię.
– Hej, Aniu! Poczekaj na mnie! – zawołał głośno.
Ania odwróciła głowę, ale nie zamierzała na Mrówika czekać.
– Hej, Aniu, proszę, zatrzymaj się! – upraszał.
– Mrówiku, odejdź od nas! – krzyknęła Ania. – Ludzie zniszczyli nasz dom. Każdy musi sobie teraz radzić sam! Przynajmniej przez jakiś czas. Ja mam czworo dzieci, o które muszę się troszczyć. A ty mi przecież w tym nie pomożesz! Jeśli zostaniesz z nami, to i ciebie będę musiała karmić! Proszę, idź gdzie indziej!
Mrówik bardzo się zdziwił tym, co powiedziała Jadzia, a nawet się obraził:
– Myślałem, że mrówki sobie pomagają! – odrzekł złośliwie. I poszedł w inną stronę.
Za jakiś czas Mrówik znowu zobaczył znajome mrówki. Tym razem była to rodzina Andrzeja.
„Andrzej na pewno pozwoli mi do siebie dołączyć” – pomyślał uradowany.
Niestety, na widok Mrówika Andrzej od razu się odezwał:
– Mrówiku, proszę, nie idź z nami. Musimy zatroszczyć się o sześć naszych małych mróweczek. Czeka nas teraz mnóstwo pracy.
– Wiem. Ja chętnie wam pomogę. Ale, proszę, pozwólcie mi iść z wami. Nie chcę być sam… – prosił.
– Ty nam pomożesz? A niby w czym? Mrówiku, ty jeszcze nic pożytecznego w życiu nie zrobiłeś! Nie umiesz pracować, nie umiesz zbierać jedzenia. Nie, Mrówiku. Szukaj innych mrówek – odrzekł Andrzej.
Mrówikowi zrobiło się przykro, ale wiedział w głębi serca, że mrówki miały racje. On nawet nie wiedział, gdzie szukać nasion, nie potrafił ich od siebie odróżniać, nie umiał budować schronienia. Wiedział, że tak naprawdę nie umiałby nikomu w niczym pomóc.
– No to się załatwiłem… – rzekł sam do siebie.
Zmęczony Mrówik postanowił odpocząć. Znalazł liście, pod którymi przespał całą noc. Rano obudził go silny głód. – O rety, ależ jestem głodny… – stękał. Niestety, Mrówik nie umiał szukać jedzenia. Choć wokół niego były różne nasiona, którymi mógłby się posilić, to biedak nie mógł tego uczynić, bo po prostu nie znał się na nich. „Ale ja byłem głupi! Czemu nie pomagałem w mrowisku, czemu niczego się nie nauczyłem?!” – żałował w myślach swego lenistwa. Po kilku godzinach wędrówki, Mrówik był już tak wycieńczony i głodny, że nie miał siły iść. „Pewnie przyjdzie mi tu umrzeć z głodu” – pomyślał i bezwładnie położył się na ścieżce.
– A co to? Co tu leży? Muszę podejść bliżej – powiedział pasikonik Piotruś, gdy zobaczył mrówkę na ścieżce. – Hej, kolego, żyjesz? – wołał Piotruś, próbując podnieść Mrówika.
Mrówik słyszał głos Piotrusia, ale nie miał siły się odezwać. Bardzo chciał jednak zobaczyć, kto jest obok niego, więc z wielkim wysiłkiem otworzył jedno oko i… zemdlał z wyczerpania.
– Więc żyje, to najważniejsze – stwierdził Piotruś i zabrał mrówkę do swojego domku.
Pasikonik przez kilka dni troskliwie opiekował się mrówką. W końcu Mrówik odzyskał siły.
– Nie wiem, jak mam ci, Piotrusiu, dziękować za pomoc. Gdybyś mnie wtedy nie zabrał do siebie, dziś już bym pewnie nie żył.
– Nie ma sprawy, Mrówiku. Ale myślę, że powinieneś dołączyć już do swojego mrowiska – powiedział pasikonik.
– Do mrowiska mówisz? Ale ja już nie mam mrowiska, Piotrusiu – odparł smutno Mrówik.
– Ależ masz! Od kilku dni mrówki budują nowe mrowisko, tuż za skrajem tej łąki. Chodź, pokażę ci! – powiedział radośnie Piotruś. Nie wiedział, że Mrówik nie był lubiany. Myślał więc, że wiadomość o nowym mrowisku bardzo go ucieszy.
– No dobrze, możemy pójść i zobaczyć – rzekł niepewnie Mrówik.
Gdy podeszli na skraj łąki, faktycznie ujrzeli mrowisko. Nie było jeszcze tak duże, jak to poprzednie, ale już z daleka było widać, że mrówki z wielkim zaangażowaniem w nim pracowały.
– Widzisz? Tu jest twój dom i twoja rodzina! – powiedział Piotruś.
– Tak, masz rację – odrzekł Mrówik smutnym głosem.
Z daleka zobaczył mrówkę Basię, Anię, Felka, Andrzeja i wiele innych znajomych mrówek. Bardzo chciał do nich teraz podbiec i wszystkich ich wyściskać, ale obawiał się, że nie zostanie przyjęty radośnie.
– Mrówiku, co jest? Nie cieszysz się, że odnalazłeś mrowisko? – zapytał Piotruś zdziwiony reakcją kolegi.
– Cieszę się, ale myślę, że te mrówki nie będą się cieszyły na mój widok – powiedział tajemniczo Mrówik.
– Jak to nie będą się cieszyć, nie rozumiem… – odparł Piotruś.
I wtedy Mrówik postanowił przyznać się przed pasikonikiem do swojego lenistwa i do wszystkich swoich przeżyć.
– Więc teraz już wszystko jasne. Powiem ci szczerze, że bardzo się zdziwiłem, gdy znalazłem cię wtedy słabego na dróżce. Bo mrówki przecież zawsze sobie pomagają. Ale nic, nie przejmuj się, mam świetny pomysł – powiedział Piotruś i wrócili razem do domu pasikonika.
Mrówikowi było tak bardzo wstyd…
– Zrobimy tak. Uzbierasz, Mrówiku, sporo nasionek i różnych smakołyków. Jak pójdziesz do mrowiska z takim prezentem, to na pewno ci wybaczą – wyjaśnił swój pomysł Piotruś.
Pomysł spodobał się Mrówikowi, ale…
– Ale, Piotrusiu, ja nie uzbieram nasion, bo ja się nie znam na nasionach. Gdy mieszkałem w mrowisku, nigdy nie zbierałem zapasów i nawet nie wiem, jak to się robi – wyznał szczerze.
– Hm… No to przyszła pora, żeby się tego nauczyć, kolego – powiedział pasikonik i zabrał mrówkę na wycieczkę.
Gdy wrócili do domu, Mrówik nie tylko potrafił odróżnić i znaleźć różne przysmaki mrówek, ale nawet przyniósł ze sobą kilka smakowitych nasionek.
– Piotrusiu, ależ się cieszę, że w końcu mogę poczęstować kogoś jedzeniem, które sam zdobyłem – oznajmił radośnie Mrówik.
– W takim razie jutro idziemy na dalsze poszukiwania – odparł Piotruś.
Następnego dnia Mrówik wstał bardzo wcześnie, wcześniej niż Piotruś. Znalazł nawet skorupkę po orzechu włoskim, którą planował wypełnić jedzeniem dla mrówek.
– Ale mnie zaskoczyłeś! – powiedział pasikonik po smacznym śniadaniu przygotowanym przez Mrówika.
I wyruszyli na łąkę w poszukiwaniu pożywienia. Mrówik był pełen zapału do pracy i był pewien, że uzbiera całą skorupkę w jeden dzień. Niestety, okazało się to niemożliwe.
– Myślę, Mrówiku, że już jutro zapełnimy skorupkę po same brzegi – stwierdził pasikonik pod koniec trzeciego dnia.
– Mam nadzieję, tak bardzo chciałbym już wrócić do mojego mrowiska – odrzekł Mrówik z nadzieją w głosie.
Następnego dnia nowi przyjaciele zapełnili pożywieniem całą skorupkę, do której przymocowali kółeczka z borówek. Dzięki temu Mrówik mógł zawieźć swój prezent.
– No, kolego, ruszaj w drogę do swojego domu! – rzekł pasikonik.
– Tak bardzo się cieszę, ale jednocześnie tak bardzo się martwię, czy mrówki zechcą mnie do siebie przyjąć. – Mrówik posmutniał.
– Przyjmą cię, przyjmą. Bez obaw. A jak jeszcze zobaczą te rarytasy, które im przyniesiesz, to na rękach będą cię nosić. – Piotruś próbował go pocieszyć.
– Piotrusiu, jesteś wspaniałym przyjacielem. Zawsze będę pamiętać o tym, co dla mnie zrobiłeś – powiedział Mrówik i ruszył w drogę.
Gdy zbliżył się do mrowiska, przystanął. Chciał się spokojnie rozejrzeć, czy w pobliżu nie ma Felka. Z nim czułby się dużo lepiej. Ale Felka nigdzie nie było widać.
– Mrówik? To ty? – zawołał jakiś głos.
Mrówik rozejrzał się dookoła i zobaczył Andrzeja.
– Tak, to ja. Czy mogę do ciebie podejść? – zapytał z obawą.
– No podejdź, proszę, myśleliśmy, że stało ci się coś złego – wyjaśnił Andrzej.
– Nie, nic mi się nie stało. Pewien pasikonik pomógł mi przetrwać ten najgorszy czas po zniszczeniu mrowiska.
– A co masz tam w skorupce? – zapytał zaciekawiony Andrzej.
– To jest prezent dla wszystkich mrówek ode mnie – wyjaśnił Mrówik.
– Prezent? Dla mrówek? Od ciebie? – Andrzej był bardzo mocno zdziwiony tym, co usłyszał. – A skąd masz te nasiona?
– Uzbierałem. Przez cztery dni razem z pasikonikiem zbierałem to jedzenie, żeby was przeprosić za moje okropne zachowanie, za moje lenistwo. Czy myślisz, że… będę mógł z wami tu z powrotem zamieszkać? – zapytał Mrówik łamiącym głosem.
– To dopiero niespodzianka! Nie mogę uwierzyć! Chodźmy do mrowiska, pokażemy wszystkim, co zrobiłeś. Jestem pewien, że nikt nie będzie miał nic przeciwko temu, żebyś z nami mieszkał – powiedział radośnie Andrzej.
I faktycznie, Andrzej się nie mylił. Mrówki ucieszyły się na widok zagubionego kolegi, gdyż naprawdę myślały, że już go więcej nie zobaczą.
– Mrówiku! Ty żyjesz! – krzyknął Felek, który właśnie zobaczył swego przyjaciela. Ależ się o ciebie martwiłem! Co się z tobą działo? Opowiadaj! – prosił radośnie Felek.
– Felku, zaraz wam wszystko opowiem, ale wcześniej chcę was wszystkich przeprosić za moje lenistwo, za to, że nigdy wam w niczym nie pomagałem i że robiłem sobie z was żarty. Ale już się zmieniłem. Potrafię pracować i dbać o innych. Proszę, oto dowód – powiedział Mrówik, pokazując wszystkim mrówkom skorupkę orzecha wypełnioną jedzeniem.
Mrówki nie mogły uwierzyć w to, co usłyszały i zobaczyły. Szczególnie mocno zdziwiony był Felek, który już przestał wierzyć, że jego przyjaciel kiedyś się zmieni.
Mrówik zaczął w nowym mrowisku nowe życie. Naprawdę się zmienił, zaczął doceniać to, że ma wokół siebie rodzinę i przyjaciół. Cieszył się, gdy mógł pomagać innym. Z czasem zaczął nawet kierować pracą innych. Zapoznał z mrówkami pasikonika Piotrusia, który postanowił zamieszkać blisko ich nowego mrowiska.